Wizję najstarszych dziejów kościoła przekazała tradycja, zapisywana dopiero od XVII stulecia. Zgodnie z legendarnym przekazem kościół na Piasku ufundowany został przez Władysława Hermana. Zdarzenie miało mieć miejsce w 1087 r. i pozostawało w związku z cudownym uzdrowieniem panującego, którego twarz pokryła się wrzodami, a ten „..stękał nieszczęśliwy na łożu królewskim wśród rady lekarskiej i wszelkiej ludzkiej pomocy”. Schorzenie nie ustępowało, więc „..do nieba wzdychając..” prosił o uzdrowienie, rzecząc „..mnie samemu stałem się przykrym i nieznośnym”.
Wtem jednej nocy książę ujrzał we śnie Marię Pannę obiecującą mu zdrowie :”..jeżeliby za miasto wyszedłwszy na pobliskie miejsce, tam kędy by fiołki kwitnące, leśnym podobne obaczył, co prędzej pośpieszył , z których słodki zapach jakoby tylko zaczuł, aby ziemię otworzył żelazem, a wynalezionym pod fiołkami piaskiem usta zarażone potrząsnął. Na ostatek dla wiecznej otrzymanego dobrodziejstwa pamięci, aby kościół ku czci i chwale Jej wystawił na tym miejscu, gdzie zdrowie wynalazł taż Panna przykazała”. Tak to wydarzenie ujęło w barokowy styl pióro Michała Grodzińskiego, za którym powtarzali inni autorzy, ugruntowując tradycję. Dalsza część opowieści głosi, iż Herman poszedł do biskupa krakowskiego i szczegółowo opisał wizje senne. Za radą duszpasterską ustalono potrzebę budowy kościoła. Wmurowanie kamienia węgielnego miało odbyć się w obecności biskupa Lamberta. który „..dla mniejszego kościoła pierwszy kamień puścił i zawiódł do ziemie. Wnet potem, mniejszy chór kościelny i zakrystię zmurował, podwiódszy fundamenta dla chóru wielkiego”. Budowano kościół, jak chcą przekazy, na wzór bazyliki rzymskiej przez papieża Liberiusza, poświęconej Maryi Pannie Śnieżnej, która także w cudowny sposób wskazała lokalizację. Krakowska świątynia również otrzymała wezwanie Matki Boskiej Śnieżnej i gdyby wyjść z krainy legend, trzeba by widzieć źródło wezwania bardziej w Pradze niż Rzymie. W stolicy Czech bowiem OO. Karmelici posiadali kościół o takim samym wezwaniu. Idąc dalej tropem krakowskiej tradycji trzeba powtórzyć, że inwestycja została przerwana z powodu śmierci Władysława Hermana (1102 r.) i biskupa Lamberta (1101 r.). Dopiero w 1140 r., znany w Polsce fundator Piotr Włost Dunin stał się kontynuatorem chlubnego dzieła. Tyle legenda.
Fundacja Hermana nie została potwierdzona w Liber Beneficiorum Jana Długosza. Do tego brak dowodów archeologicznych na istnienie w fundamentach obecnego kościoła – reliktów romańskich. Także nie jest znane osadnictwo z XI w., na tym podmokłym terenie. Dopiero w XIV w. wody Rudawy ujęto w jedno koryto, osuszając tym samym grunt i czyniąc z niego miejsce stosowne pod dużą budowlę. Były jeszcze głosy tradycji o wybudowaniu przez uzdrowionego księcia kapliczki.
Słusznie więc stwierdziła Janina Bieniarzówna, że geneza tej legendy „..łączy się prawdopodobnie z rozwojem kultu obrazu Matki Bożej na murze Piaskowego kościoła, któremu chciano przydać świetności jako miejscu z dawna przez Matkę Bożą ulubionym”.
DAR KRÓLEWSKIEJ PARY
Królowa Jadwiga „..pod osobistym nadzorem i przy współudziale swego małżonka, wybudowała poza murami Krakowa na Piasku klasztor Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny”, podał w swej kronice Maciej Miechowita, w ślad za starszym Janem Długoszem, który pisze o równoczesnym działaniu pary królewskiej na rzecz tej fundacji. „Niewątpliwy fakt rozstrzygającego udziału Jadwigi w tym przedsięwzięciu tłumaczy jego mariologiczne podłoże i to w dwojakim sensie : przez dedykację kościoła nowemu świętu maryjnemu (Nawiedzenie) i nade wszystko przez pionierskie sprowadzenie karmelitów, zakonu całkowicie powiązanego rozszerzeniem kultu maryjnego i to w wielu postaciach” – pisał Tadeusz M. Trajdos.
Elita ówczesnego duchowieństwa skupiona wokół królowej była gotową promować nowe nurty religijności maryjnej. Sam papież Bonifacy IX, przychylny Jadwidze i Jagielle, zabiegał o rozwój kultu Maryi Panny, a zakon OO. Karmelitów obdarowywał przywilejami. Fundacja kościoła na Piasku stała się faktem w 1395 r. Dwa lata później sprowadzono tutaj pierwszych mnichów karmelitańskich.
Jadwiga nie zdążyła uposażyć założonego przez siebie klasztoru, gdyż zmarła w 1399 r. Dzieła dokończył małżonek Władysław Jagiełło, który wydał kilka dokumentów w sprawie uposażeń. W jednym z nich (z 1413 r.) zapisuje klasztorowi 20 grzywien rocznie z żup wielickich i bocheńskich. Następnie w Korczynie król powiększył karmelitański fundusz o jedną grzywnę „ze stróży rybnej”. Jagiełłowe nadanie było respektowane przez następnych panujących i skrupulatnie uiszczane, nawet z uwzględnieniem „inflacji”, bowiem w 1615 r. do 1 grzywny doliczono 16 groszy.
Wspominając o fundacji królewskiej pary, trzeba pamiętać, iż wybór miejsca dla nowego kościoła na Garbarach, był podyktowany istnieniem w tym rejonie okresowej „pustyni duchowej”, jako że ludność w przypadku zamknięcia bram nie miała możliwości korzystania z posługi czynionej przez księży w dawnym, parafialnym kościele św. Szczepana, który stał w obrębie murów.
Pamięć o fundatorach klasztoru nie zaginęła. Dość wspomnieć o kilku portretach przechowywanych w zespole budowli na Piasku. Przykładowo obraz na sklepieniu skarbca, ołtarz Jadwigi w prawej nawie kościoła, czy całopostaciowy portret Jagiełły, do tego dziewietnatowieczna tradycja o stopce królowej. Niezaprzeczalnie, jak widać trwały jest dar dla Karmelitów, poczyniony przez koronowanych małżonków.
KOŚCIÓŁ GOTYCKI
Budowę gotyckiego kościoła na Piasku rozpoczęto w 1390 r. Prace nadzorowane były przez biskupa krakowskiego Jana Radlicę, a po jego zgonie przez biskupa Piotra Wysza. W momencie przybycia OO. Karmelitów stały już mury kościoła i klasztoru. To nie znaczy, że prace były zakończone. Jeszcze na początku XV w. liczni ofiarodawcy łożyli na „fabrykę” kościoła. Przykładowo Mikołaj Morstin (1416), Klara Rolle (1419) i Małgorzata Bohemi (1425). Nawet później, w 1449 r. jest mowa o fundacji na rzecz „..pro fabrica novi claustri..”. Prace faktycznie musiały być zakończone po r. 1473, kiedy Andrzej Tęczyński zawarł umowę z murarzem „Marczynem”, w sprawie ukończenia kościoła. Przypuszcza się, iż owym budowniczym był działający na terenie Krakowa Marcin Proszka.
Gotycki kościół OO. Karmelitów, ostatecznie ukształtowany w trzecim ćwierćwieczu XV w., był trójnawową budowlą halową, posiadającą prezbiterium tej samej długości co korpus. Do wnętrza wchodziło się przez dwa wejścia. Jedno od frontu, a drugie przez kruchtę boczną od strony południowej. Obiekt okalał cmentarz.
Z gotyckiego kościoła pozostała część murów zasłoniętych tynkami. Przypuszczalnie, gotyckie resztki murów w fasadzie sięgają, aż 10 metrów wysokości. Podczas ostatniej renowacji (1929 – 39), stwierdzono obecność węgarów gotyckich okien w prezbiterium, które ponownie zatynkowano. Pozostałości jednego z okien widoczne są w ściance prowadzącej na strych kaplicy Matki Bożej.
Przed laty Franciszek Klein w kwestii barokowej budowli przypuszczał, „..że plan kościoła wyrósł na dawnych fundamentach świątyni gotyckiej, o której wiemy, że została zniszczona w czasie najazdu szwedzkiego”. Wcześniej prekursor krakowskiej archeologii Władysław Łuszczkiewicz stwierdził, że pierwsza budowla Karmelitów była drewniana i na tym miejscu postawiono kościół murowany w stylu gotyckim. Przekonywująco przedstawia się stwierdzenie Krystyny Pieradzkiej, która zwróciła uwagę na cofnięcie kościoła od drogi, co świadczy, iż budowla powstała wcześniej niż ulica. Analogiczne sytuacje ze śródmieścia Krakowa, pozwalają datować wiele budowli przed lokacją miasta. Jednak trzeba zaznaczyć, że Garbary znajdowały się poza siatką urbanistyczną miasta. Wiarygodne – potwierdzone źródłowo informacje na temat kościoła znajdujemy dopiero od XIV stulecia. Przeto gotycką fazę kościoła Karmelitów traktować trzeba za pewną.
NAJAZDY I ZNISZCZENIA
Po śmierci króla Stefana Batorego doszło do wojny domowej pomiędzy zwolennikami kandydatury Zygmunta III Wazy, a poplecznikami arcyksięcia Maksymialiana Habsburga. Skutkiem tych tarć zbrojnych było oblężenie Krakowa przez Austriaków. Przedmieście Garbary, na którym stał kościół OO. Karmelitów zamieszkałe było głównie przez ludność niemiecką, sympatyzującą z Habsburgiem. Polska piechota proaustriacka (24 listopada 1587 r.) przedarła się przez ogrody karmelitańskie, po czym wdała się w walkę z wojskiem Zamoyskiego, trzymającym stronę Wazów. Około 50-ciu zdradzieckich garbarzy ukryło się wtedy w kościele. Wyrzuceni przez zakonników znaleźli karę wśród rozjuszonego tłumu. Rzeczka Rudawa, płynąca wtedy obok kościoła, pełna była trupów, „..iż ryby upiwszy się krwie zdychały”, a w ogrodzie klasztornym „trup na trupie leżał”. W nocy (26 listopada) podpalono w obawie nowego napadu sił prohabsburskich, kilka domków na Garbarach. Przyszedł silny wiatr, rozniecając ogień, który o mało całego miasta nie pochłonął. Wojsko broniące murów od żaru uciekło, szczęśliwie nie wybuchnęła baszta szewska, w której był magazyn prochu. Ogień postępował, jak pisze ks. Krzysztof Zelner „..począwszy od kamiennego młyna, aż do wislney bramy. Kołem ogień był tak ciężki, że iuż i w mieście na kilkanaście mieyscach się zaymowało /…/. Lecz tak miły a wdzięczny deszcz był od Pana Boga zesłany, który nas obronił, że w mieście żadna szkoda się znaczna nie stała /…/ pogorzał też zaraz i kościół Nayświęt. Panny na Garbarach, i szczyt się obalił, który urwał część sklepu kościelnego”, czyli spowodował zawalenie sklepienia. Szybko przystąpiono do likwidacji skutków zawieruchy i pożogi. W 1588 r. odbudowano dach kościoła, co finansował teolog, profesor Akademii Krakowskiej, Roch z Poznania. Nie poskąpiła też ofiar królowa – wdowa Anna Jagiellonka. Równocześnie podnoszono z gruzów klasztor.
Nastał potop szwedzki. We wrześniu 1655 r. wojska Karola Gustawa podeszły pod Kraków broniony przez Stefana Czarnieckiego, który podjął decyzję, żeby spalić przedmieścia. Należało nie dopuścić, by zabudowania poza murami dały schronienie wrogowi. Wtedy to „do pożarcia od ogniów Piaskowego kościoła z klasztorem sposobność była wszelka, a obrony przeciw temu żadnej”. Ogień trawił kościół nieubłaganie. Tradycja przekazała opowiadanie z tamtych czasów, że podczas pożogi ukazała się Maria Panna i płaszczem swym „pilno zasłaniała” sanktuarium na Piasku.
Z rozkazu Czarnieckiego studenci Akademii Krakowskiej potajemnie wyruszyli w stronę klasztoru na Piasku, chcąc ratować zamurowane tam skarby kościoła OO. Karmelitów z Lublina, z Czernej i ze Lwowa oraz wiele kosztowności SS. Norbertanek ze Zwierzyńca. Ta wyprawa zakończyła się sukcesem. W październiku tego roku Szwedzi zatoczyli na gruzy kościoła Karmelitów działa oblężnicze, skąd ostrzeliwano Kraków przez tydzień. Rządy w mieście przejął w styczniu 1656 r. generał Paweł Wirtz. W obawie przed odwetem Polaków polecił zniszczyć na przedmieściach to co dotychczas ocalało. Zwołano ze wszech stron miasta przymusową siłę roboczą. Przystąpiono do ruinowania murów kościelnych, budynków klasztornych i cudownej kaplicy. Do tego celu używano specjalnie skonstruowanych taranów. Świadek z epoki – Wespazjan Kochowski pisze, „..kiedy przysłani przez Wirtza kamieniarze i kopacze burzyli mury kaplicy, wskutek działania jakiejś tajemnej siły nie można było zburzyć ściany, na której był obraz i z Woli Bożej robotnicy nie zdołali wykonać danego im polecenia”. Z kolei zapiski dobrze poinformowanego ks. Stefana Ranotowicza podają, że wróg „Obalił kościoły na przedmieściach z gruntu, które były jeszcze nie dogorzały, jako św. Floriana, Najśw. Panny na Piasku i tam u niego mieszczanie krakowscy uprosili tę ścianę, na której jest obraz Najśw. Panny malowany cudowny i tę ścianę jako mogli podparli tarcicami”. Po potopie szwedzkim sanktuarium odbudowano.
Największe dni trwogi dla klasztoru, w XVIII w. przypadły na czas trwania konfederacji barskiej. Przeorem klasztoru był wtedy O. Marian Poradowski. Zachowała się malownicza relacja z tamtego czasu, pióra brata zakonnego Izydora Mastalskiego, który wspominał, że sprawował „rządy nad kaplicą Błogosławionego Frankusa” i dalej notował „Dopiero było wiedzieć jak Sądny Dzień, kiedy tak wielkie przedmieście ogniem pałały, że miasto jak w ogródku stało, tożsamo i rzecz kościół z klasztorem. Tak wielki ogień był koło klasztoru, że wszystkie okna popryskały i byłby się nie utrzymał, gdyby nie ludzie, którzy się na ten czas byli zgromadzili ze wszystkich przedmieściów /…/. Widzieć było jako mężczyzna po dachach siedziała, broniąc kościoła z klasztorem, a niewiasty wody dodawały. Nie było natenczas klauzury w tak strasznym przypadku, ponieważ się lud wielki zgromadził, tak, że nie było takiego kąta, gdzieby ludzi nie było : po celach, po kościele, w zakrystyi, w brackiej kaplicy, w browarze, po spichlerzach, w ogrodzie, ganki w koło. Samych niewiast, dzieci, kolebek, pościeli, skrzynek, tak gęsto, że tylko, że tylko uliczka mała miedzy ludźmi była, że ledwie jeden człek mógł przejść środkiem i że się sami Moskale dziwowali, co to za księża, że tyle ludzi mają, a to było przed dobyciem miasta, bo się tu Moskale wkradli tyłami w nocy i tu armaty na cmentarz sprowadzili”. Ów reportaż z epoki znaleziono za jednym z obrazów.
BAROKOWA BUDOWLA
Fala nieszczęść dla gotyckiego kościoła rozpoczęła się od najazdu Maksymiliana (1587 r.). Zniszczony kościół odremontowano. Bryła zachowała charakter średniowieczny, ale w części musiała ulec wzorcom epoki. Znany jest wygląd kościoła z panoramicznych widoków Krakowa (z XVII w.). Po odbudowie więc budowla złożona była z czteroprzęsłowego korpusu i jednoprzęsłowego prezbiterium. Dwuspadzisty dach posiadał dużą sześcioboczną sygnaturkę. Po prawej stronie fasady znajdowała się niziutka wieża, wtopiona w bryłę budynku. Fasadę dzieliły trzy okna i trzy płyciny, a jej górne partie zamykał trójkątny, schodkowy szczyt. W środku znajdowało się, szerokie, arkadowe wejście. Ten kościół zburzono ostatecznie podczas potopu szwedzkiego, w maju 1656 r. Dwa lata po tej ruinacji myślano o odbudowie, trwała – dwadzieścia trzy lata.
W 1673 r. kościół przykryto już dachem, chociaż wewnątrz nie zrobiono jeszcze sklepienia. Dopiero 23 kwietnia 1679 r. biskup sufragan Mikołaj Oborski dokonał konsekracji kościoła. Wygląd, tej trzeciej z rzędu świątyni zasadniczo przypominał dzisiejszą budowlę. Jedna z grafik, pochodząca z czasów Jana III Sobieskiego, przedstawia od strony fasady niską kruchtę z daszkiem pulpitowym. Natomiast do bocznej elewacji przylegała wtopiona – cylindryczna wieża, zwężająca się ku górze. Za prezbiterium zaś postawiono dwie, schodkowo piętrzące się wieże.
Obecna, trzynawowa bazylika z prezbiterium, nie posiadająca nawy poprzecznej, reprezentuje styl barokowy. Oryginalność bryły polega na tym, że prezbiterium swoją długością równe jest nawom. Elewację boczną z jednej strony całkowicie zasłania klasztor, z drugiej dwie kaplice. Od strony prezbiterium dobudowane są dwie wieże przykryte w XIX w. ostrosłupowymi daszkami.
Wizytówką stylu świątyni zazwyczj bywa fasada. A u krakowskich Karmelitów jest ona wybitnie barokowa. Może trudno zaliczyć ją do sztandarowych wytworów architektury krajowej, ale trzeba przyznać, iż nawiązuje ona do czołowego przykładu, kościoła jezuickiego del Gesu w Rzymie. Za bezpośredni wzór, zdaniem Władysława Włodarczyka, posłużyła fasada krakowskiego kościoła Zwiastowania N.M.P. i św. Łazarza, należącego dawniej do OO. Karmelitów Bosych na Wesołej. Fasada pod wzgędem podziałów architektonicznych jest dwukondygnacyjna, rozgraniczona architrawem i gzymsem zdobionym motywem kostkowym. Dolne lico fasady dzielą pasy gładkich pilastrów z toskańskimi kapitelami. Górna część fasady posiada przy dolnej krawędzi gładki pas – cokół, będący „lustrzanym odbiciem” architrawu. Ta wyższa kondygnacja zamknięta jest po bokach obeliskami, jakże popularnymi w dobie baroku. Przechodząc w partie szczytowe ulega zwężeniu, co optycznie podkreślają uproszczone woluty, bez skrętów. Szczyt wieńczy przyczółek z okrągłym okienkiem. Na osi budynku pojawiło się okno z arkadowo zamkniętym ościeżem, co dodatkowo podkreśla nad nim półokrągły przyczółek, dzwigany przez dwa delikatne pilasterki. W nim napis przypominający o renowacji zakończonej w 1939 r.
Do kościoła prowadzą trzy wejścia przy głównej elewacji. Środkowe ujęte jest przez dwie kolumny. Posiada przerwany półokrąły przyczółek wypełnioniony barokowym kartuszem z herbem Karmelitów. Boczne wejścia w odbiorze ogólnym są bardziej skromne, a ich podobne – półokrągłe – przerwane przyczółki zdobią hierogramy: znaki N.M.P. i Chrystusa w tarczach herbowych. Rzeźbiarskim dopełnieniem dekoracji fasady są trzy rzeźby ustawione w płytkich niszach. W środku figura Najświętszej Marii Panny, a po bokach dwaj święci karmelitańscy. Ukształtowanie fasady w obecnym kształcie należy łączyć z przebudową po potopie szwedzkim, zakończoną w 1679 r. Fasada była restaurowana w 1859 r. dzięki staraniom przora O. Ludwika Zielińskiego:”..c.k. władza obwodowa krakowska nazała składkę parafialną na reperację kościoła piaskowego iakby parafialnego, z której odświeżono facyatę”. Dalej posunięte przedsięwzięcie przypadło na 1889 r. Wtedy m.in. odkuto na nowo trzy rzeźby z fasady, czego dokonał rzeźbiarz Józef Kulesza (specjalista od nagrobków i epitafów), tynki zaś poprawiał inny z zawodu mistrz dłuta, Władysław Eliasz. W czasach prowincjała „Hiszpana”, podczas renowacji z 1929 r., nie pominięto fasady.
Jedynym w swoim rodzaju, bodaj najbardziej charakterystycznym elementem z zewnątrz kościoła jest tzw. „Ogrojec”. Umieszczony w dużej i głębokiej niszy, przy prawej elewacji budynku. Wnękę ujmują filary dodatkowo ozdobione stiukami, które zawierają oprócz detali czysto zdobniczych, symbole odnoszące się do Ukrzyżowania (tzw. arma Christi). Wewnątrz trzy rzeźby : Chrystus na krzyżu oraz dobry i zły łotr. Według przypuszczeń (J. Żarnecki) rzeźba krucyfiksu zdradza podobieństwo do Ukrzyżowania bernardyńskiego w Krakowie. Szeroka perspektywa Golgoty karmelitańskiej pozwoliła (K. Bąkowskiemu) przypuścić, iż pierwotnie grupa Ukrzyżowania była bardziej rozbudowana. Przy krzyżu początkowo mogła być ustawiona rzeźba : Matki Boskiej, św. Jana Ewangelisty, być może jeszcze św. Marii Magdaleny czy nawet św. Longina. W tle namalowano w 1937 r. widok Jerozolimy, według szkicu Józefa Mehoffera. Niszę ograniczającą ogrodzeniowe balustrady tralkowe, charakterystyczne dla XVIII w., dawniej poprzedzał jeszcze kamienny klęcznik, potem przeniesiony przed kaplicę Piaskową. Datę 1887 (na bruku) odnieść trzeba do prac konserwatorskich.
Trójnawowe wnętrze charakteryzuje się rozległością i wysmukłością. Ściany podzielone są pilastrami zakończonymi jońskimi kapitelami. Przestrzeń wewnętrzną zamykają do góry sklepienia kolebkowe, w prezbiterium z lunetami. Światło wpada do wnętrza przez szerokie, barokowe okna, wypełnione witrażami (projektu Zofii Leśniak z 1930 r.), z tondami świętych. Filary i gurty arkad ozdobiono kamiennymi wykładzinami. Podział poziomy utworzył w nawie gzyms z motywem kostkowym. Słowem Franciszka Kleina :”..system wnętrza jest niemal ten sam, co u św. Piotra [w Krakowie], z tą jedynie różnicą, że u Karmelitów występują pojedyncze pilastry, a nie podwójne, jak w jezuickiej świątyni. Poza tem wpływ św. Piotra odbił się również w dużej smukłości i strzelistości linii i proporcji.”.
Budynek barokowego kościoła wielokrotnie remonowano. Pod koniec XVIII w. rozeszła się po Krakowie wieść, że rychło zabierać będą z kościołów kosztowności i srebra. Słysząc to : „..duchowieństwo, pośpieszyli się, srebra z ołtarzów pozbierali, potopili, a za te pieniądze kościoły poreperowali. I nasi OO. pół kościoła miedzią obili, to kosztowało 40.000; mogliby i cały kościół obić, bo było kilka kamieni srebra, ale zgody między nimi nie było” – pisał jeden Karmelita w Krakowie.
Najbardziej decydujące o dzisiejszym wyglądzie wnętrza kościelnego były prace konserwatorsko – remontowe, przeprowadzone z inicjatywy O. Jana Elizeusza Sanchez – Paredesa w latach 1929 -1939. Odsłonięto wtedy kamienne pilastry z kapitelami, odkryto część siedemnastowiecznych fresków w nawach bocznych (odnowione przez M. Gąseckiego i M. Przebindowskiego). Nad sprawami architektonicznymi czuwał Franciszek Mączyński. Dla unowocześnienia wnętrza uszczuplono ilość sprzętów.
PARAFIALNY EPIZOD
W obrębie murów Krakowa, nieopodal obecnego placu Szczepańskiego stał niegdyś kościół pod wezwaniem św. Szczepana. Czasy zaboru austriackiego zapoczątkowały proces rujnowania i burzenia wielu obiektów sakralnych. W związku z planowanym zlikwidowaniem kościoła św. Szczepana, dekretem z 17 sierpnia 1797 r., przeniesiono parafię do kościoła OO. Karmelitów na Piasku. Wtedy przeor O. Engelbert Obermajer w imieniu klasztoru postulował, aby ściśle określić relacje kleru zakonnego względem świeckiego, w tym – jednym kościele. Już w październiku tego roku ojcowie proszą biskupa, żeby prepozyt parafialny nie wkraczał w jurysdykcję przeora. Nieco później domagano się zwrotu przez parafię części kosztów konserwacji sprzętów kościenych. Planowano stworzyć oddzielne zakrystie.
Po ostatnim nabożeństwie 11 listopada 1801 r.”..po południu z kościoła św. Szczapana zakony wszystkie w procesji relikwie świętych w przytomności ludu na Piasek do ojców karmelitów są przeniesione, a kościół za dni ośm zaczną burzyć i koszary będą stawiane na miejscu św. Macieja i św. Szczepana kościołów”. Z kościoła św. Szczepana przeniesiono na Piasek wiele sprzętów kościelnych: obrazy ołtarzowe, wizerunek i relikwie św. Urszuli, odlewaną z brązu chrzcielnicę itd. Przeniesienie parafii odbyło się za przyzwoleniem biskupa Józefa Olechowskiego. Zburzenie przybytku parafialnego nastąpiło w 1802 r. Liczba zakonników z biegiem lat malała, zamknięto nowicjat, kościół zaś powoli zyskiwał miano pokarmelitańskiego. Uzyskano nawet stosowne brewe rozwiązujące braci Karmelu, odwołane później aktem restytucji.
W połowie XIX w., dla rozwiązania problemu parafii sztucznie dołączonej do konwentu, projektowano zespolenie jej z parafią św. Anny. W tej sprawie zapadała nawet decyzja (17 marca 1857 r.), która nie weszła w życie. Protestowali bowiem parafianie i władze miejskie. Kongregacja z 1876 r., złożona z przedstawicieli duchowieństwa zakonnego i diecezjalnego, postanowiła oddać parafię św. Szczepana pod zarząd OO. Karmelitów, pod warunkiem, że będą zarządzać sprawami parafialnymi do momentu wybudowania nowego kościoła św. Szczepana, a majętności parafialne mają pozostać pod zarządem miejscowego ordynariusza. Życie toczyło się nie zawsze zgodnie z ustaleniami i dekretami. Problem nadal pozostawał nie rozwiązany. Nie remontowana budowla niszczała – pośród kłótni i animozji.
Problem koegzystencji dwóch zbiorowości duchownych rozwiązał kardynał Adam Stefan Sapieha, przenosząc w październiku 1929 r. parafię św. Szczepana do kościoła św. Marka, skąd następnie przeniosła się do swego kościoła w 1938 r. Współcześnie obydwie, sąsiednie parafie : świętoszczepańska i karmelitańska, zgodnie pełnią posługę duszpasterską.
(oprac. Rafał Róg 1997)